Life is life…
Chodzili na język angielski do naszej Szkoły dwaj chłopcy Mateusz i Olek, doszedł ich Tata, miała być i Mama, kiedy ów grom z jasnego nieba obwieścił, że nagle Mr. Andrew nieuleczalnie zachorował.
Ten przemiły, uczynny, przystojny i utalentowany projektant czołowych zakładów meblarskich, który tyle lat pracowicie uczęszczał na angielski, biegał z nami po Londynie w czasie naszej wspólnej wycieczki, został doświadczony chorobą stwardnienia bocznego zanikowego. Widzimy go na wózku na ślubie Syna…
Nazwa Fundacji to: „Godność Ciepiącym”.
Ja, zwana przez Państwa przy tablicy panią Anią, proszę Was Wszystkich, pomóżcie!!!
Chodzili na język angielski do naszej Szkoły dwaj chłopcy Mateusz i Olek, doszedł ich Tata, miała być i Mama, kiedy ów grom z jasnego nieba obwieścił, że nagle Mr. Andrew nieuleczalnie zachorował.
Ten przemiły, uczynny, przystojny i utalentowany projektant czołowych zakładów meblarskich, który tyle lat pracowicie uczęszczał na angielski, biegał z nami po Londynie w czasie naszej wspólnej wycieczki, został doświadczony chorobą stwardnienia bocznego zanikowego. Widzimy go na wózku na ślubie Syna…
Nazwa Fundacji to: „Godność Ciepiącym”.
Ja, zwana przez Państwa przy tablicy panią Anią, proszę Was Wszystkich, pomóżcie!!!